piątek, 5 maja 2017

10- Życie na spidzie

Dni w pracy w Niemczech mijały bardzo szybko. Zmęczony jak cholera wracałem do domu, by poczuć chwilę wytchnienia, położyć się do łóżeczka i ...przytulić się do wspaniałej kobiety.
Kobieta, istota cudowna, promyczek, wiecznie uśmiechnięta, wszędzie jej było pełno. Wulkan energi, której nie mogłem zrozumieć, bo pracowała tak samo jak ja. Jednak kobieta zakochana podobno może przenosić gory. A moja iskierka taka właśnie byla. Kiedy ja padałem na twarz, ona chciała porannych spacerów...o 5:30rano po 12h za barem...i może zjemy ciepły chlebek z piekarni. Dzień wolny należy spędzić na zakupach, zwiedzaniu, wyjściu na basen lub do teatru. A jeszcze wspolna kąpiel, kolacja i igraszki w łóżku. Bo jak to nie masz siły? I odpowiedź: życie jest faje, cudowne i musze wszystko zdążyć w nim zrobić...i skwitowane wszystko szerokim uśmiechem...i jak tu nie być posłusznym, kochanym facetem. A no się nie da...Iskierka potrafiła sprawić, że mimo zmęczenia i ciągłego braku snu chciało się żyć. Poranki umilane miałem spiewem pod prysznicem, oraz brutalnym łaskotaniem po stopie, kiedy mówiłem, że nie wstaje. Cudowna istota, która fenomenalnie tańczyła, miała w sobie mnóstwo wdzięku i wrodzonej chęci życia. Kobieta idealna... Jednak, każda bajka ma jakiś koniec. Życie nauczyło mnie, że nic nie może trawać wiecznie, że cudowne chwile pękają jak banki mydlane. Wtedy myślałem, że ta przysłowiowa bańka nie ma prawa pęknąć, że nie ma takiej siły by coś się popsuło. Brutalność rzeczywistości znowu pokazała mi, że życie jest strasznym nauczycielem. Bajka się skończyła wraz z końcem naszych kontraktów w pracy. Banalne ale prawdziwe. Iskierce skończyła się umowa i musiała wracać na studia oraz wyjechać na 7miesiecy do domu do dalekiej Nigerii. A ja , no właśnie ja...Smutny barman ...bez mocy, i Iskierki...

piątek, 28 kwietnia 2017

9- Niemcy praca i zabawa

Podjęcie decyzji o wyjeździe nigdy nie jest łatwe. Masz pracę, studia, jakoś się powodzi a tu pojawia się okazja. Co zrobić???
Dylemat goni dylemat, jednak musiałem szybko podjąć decyzję. Szansa zarobienia pieniedzy i poznania nowego świata mówiła mi jedz! Potrzebowałem impulsu bo robienie kartki z plusami i minusami, za i przeciw wychodziło na równo. Udało sie zauważył jeden szczegół banalny ale ważny...pieniądze. Nieporównywalne z tymi co obecnie zarabiałem.
Decyzja zapadła 8 czerwiec wyjeżdżam. Koniec kropka.
Spakowany pociąg, jadę...Szybko zobaczyłem, że życie za nasza zachodnią granicą bardzo się różni. Inni ludzie, wszystko w biegu. Stojąc w miejscu i patrząc na przechodzące postacie zaczynam sie zastanawiać co ja tu robię...i przerażenie mnie ogarnęło...jutro pierwsza nocka.
Co to był za szok...Klub na blisko 4tysiące ludzi...wielki i piękny, bary wyposażone jak w barmańskiej bajce. Wszystko jak w zegarku. Mówisz masz...podoba mi się. Zupełnie inaczej niż w Polsce. Kolejne dni mijały a mi podobało się bardziej i bardziej. Praca była  ciężka. Mnóstwo godzin za barem...ale kocham to wiec jest dobrze. Ludzie z różnych bajek, śmieszni ale i mega pozytywni. Szybko dostosowałem się do ekipy. Prócz barmanów i pomocy w ekipie były jeszcze tancerki...cudne, piękne, wysportowane kobiety. Przeważnie o urodzie egzotycznej...mulatki, chinki i murzynki. No i stało się. Jedna pani od dziś tańczyła tylko dla mnie...ja barman skromny, młody chłopak...eee nie, nie może ciągle tak być.
Kiedy wiesz, że jesteś w tym co robisz dobry to to rób, nie bój się mówić , że jesteś kozak, wierz w siebie.
Nie samą pracą człowiek żyje...a zwłaszcza, że pojawiła się egzotyczna piękność z którą rozumiałem się bez słów...

czwartek, 30 marca 2017

8 - Wiosna - zmiany i porządki

Kiedy słoneczko zaczyna świecić i robi się cieplej, to chce się żyć. Ludzie zaczynają się uśmiechać, patrzeć na innych przychylnym wzrokiem. Zaczyna sie fajny okres do życia
Knajpy zaczynają żyć, pojawiają się pierwsze ogródki piwne. Rozkręca się życie nocne.
A ja zmieniam prace...nie zawód tylko miejsce. Zamykam rozdział i zaczynam coś nowego, stwierdziłem że warto iść do przodu, nowe wyzwania.
W szkole spoko wszystko idzie dobrze, w życiu jakoś bez problemów. Wiec...no właśnie wszystko dobrze, to musiałem sam sobie coś znaleźć by miec pod górkę. Nowa knajpa, nowi ludzie i nowe problemy. Szef baru ma dużo obowiązków, ale to spoko. Problemem stała się właścicielka lokalu. Matka i córka dwie pseudo diwy, znające sie na wszystkim. Wizja dobrych pieniedzy, władzy za barem i nowego miejsca trochę przysłoniły mi rzeczywistość.
Dwie niespełnione kobiety starsza, zniszczona przez brak akceptacji ze strony męża i młodsza świerzno po ślubie z rozsadku. Tragedia...a w środku ja . Będzie ciekawie i pewnie nieprzewidywalnie. Tak tez było. Ogarnięcie knajpy to pikus w porównaniu z ogarnięciem tych dwoch dam. Starsza po pewnym czasie zaczęła zaglądać do kieliszka a że wodopój był dostępny caly czas, szybko poznałem jej historie zycia. Młodsza również zaczynała przygodę z alkoholem lanym z mojej ręki. I po pewnym czasie również zaczynał się jej rozwiązywać jezyk. No cóż dobry spowiednik, psycholog i pomocnik to moje drugie imię. Jednak pani młodsza po jakimś czasie zaczynała sie robić ciut natrętna. Doprowadzała do dwuznacznych sytuacji. Myślę, że miała ochotę na maly skok w bok w ramiona kogoś kto po kilku drinkach jest idealnym pocieszycielem. Cóż...ale do tanga potrzeba dwojga. A ja nie miałam ochoty tańczyć.
Jednak co zrobić gdy szef przekracza granice...wtedy jest śmiesznie jeśli ktoś umie obrócić to w żart. Ja umiem bo mam dysrans do zycia. Sytuacje były zabawne. Mlodsza szefowa miała tendencję do zapominania części bielizny kiedy przychodziła na moje zmiany. Fakt kobieca była ale to nie wszystko. Pewnego razu przyszła tuż przed zamknięciem lokalu z wielkimi torbami gdzie miała mnustwo ciuchów. Wypiła dwa drinki i oznajmiła, że musze jej pomóc. Udała sie do pomieszczenia obok i zaczęła przemierzać przyniesione ciuszki. Śmieszne no dobrze wiedziała ze mam podgląd na ta sale z kamery. Ach te kobiety. No ale cóż przetrwałem ten przymusowy pokaz mody. Jednak na zakonczenie dostałam tzw bonus. Występ w bieliznie i zaproszenie bym pomógł rozpiąć staniczek...No i co...w elokwentny i dyplomatyczny sposób odmówiłem. Moja reakcja się nie spodobała...no i cóż wiosenne pożądki w lokalu zostały rozpoczęte od mojej osoby. Dano mi do zrozumienia, że moj czas w tym klubie się kończy. No i fajnie...Ciepło ładna pogoda, zmiany cóż karuzela się kręci a świat jest piękny i z uśmiecham na twarzy wszystlo idzie osiągnąć...Wiosna i zmiany zostały rozpoczęte.
Kanjpa to zycie jednak dokonując wyboru miejsca na pracę należy zwrócić uwagę z kim przyjdzie nam pracować i kto nam będzie płacił. Wiadomo na początku ciężko jest ogarnąć kto co i jak, ale jak widzimy że coś zaczyna się dziać nie tak to zwyczjanie uciekajmy by nie było problemów i niepotrzebnych stresów. Od taka rada barmana

sobota, 18 marca 2017

7 - Praca i studia

Praca i studia. Czy się da? Odpowiedź jest prosta. Jak muisz to wszystko się da. Człowiek, który musi sobie dawać sam radę w życiu wie, że słowo niemożliwe nie istnieje.
Kiedyś myślałam, że moje życie bedzie usłane różami, że zostane jakimś ważnym człowiekiem. Jednak jeśli nie ma się pomocy ze strony rodziców, to młody człowiek o beztroskim życiu może tylko pomarzyć.
Pieniądze są potrzebne tego nie da się ukryć. Jak masz do zapłacenia za mieszkanie, jedzenie i za zwykłe przyziemne rzeczy i nie ma kasy to czy sie wali, pali i czy są kola na uczelni i egzaminy, musi zarabiać pieniądze.
Moja praca i studia wyglądały tak. Rano wstawianie i dzień na uczelni, a wieczorem knajpa i bar. Ciężko na maxa , ale perspektywa niemocy i braku samodzielności dodawałam siły.
Trochę żałuję kierunku studiów, który sobie wybrałam - wydział geografii- bo co ja z tym zrobie? Teraz wiem, że nic. Młody człowiek, który musi dokonać wyboru na jakie studia ma iść, przeważnie nie jest świadomy i gotowy by podjąć słuszną decyzję co chce robić w zyciu i na jakie studia iść. Ja żałuję. Na studiach było super, wspaniali ludzie. Mało wymagający kierunek, spokijnie i bez przeszkód mijały semestry.
Praca była ciut mniej efektywna bo zmęczenie wygrywało. Jednak jak to się mówi, co cię nie zabiję, to Cię wzmocni. Jednak nie można tak do końca marudzić. Kilka dobrych aspektów pracy i studiowania jest. A mianowicie studentki. To osobny typ kobiety. Naprawde. Nigdy nie wiesz co takiej kobiecie strzeli do głowy. Niby spoko kumpela ale studentki uwielbiają barmanów. A jeśli barman pracuje w znanym klubie to jeszcze lepiej.
Koleżanek miałam mnóstwo. Świetne, piękne kobiety. Beztroskie i swawolne, spokojne i wywarzone. Jednak wszystkie lubily sie bawić i pić alkohol. Wtedy zapominały, że ja to tylko kumpel.
Życie ma różne barwy i smaki. Każdy kto miał ciężkie życie i musiał walczyć o jutro wie o co mi chodzi. Jednak są czasem chwile miłe i takie które wspominamy z uśmiecham na twarzy. Każdy student wie, ze nie tylko nauką się żyje. A wspomina sie wszystko prócz właśnie nauki:)

środa, 15 marca 2017

6- Szpan czy żal

Życie polega na wyborach, ciężkich, czasem brutalnych. Jednak dokonujemy wyborów, takich których czasem żałujemy lub stwierdzamy, że było to najlepsze co w życiu mogło nas spotkać.
Tak było i z moją osobą. Szalone życie - ok. Beztroskość - ok. Jednak czegoś mi brakowalo. Pustka która, zaczynała się poszerzać strasznie mnie przytłaczała. Niczego mi nie brakowało, a jednak coś było nie tak. Może zaczynało mi się już to wszystko nudzić, może był przesyt nocnego życia. Nie wiem. Brakowało mi impulsu.
Szpan czy żal ciągle chodziło mi to po głowie. Szpan - czy jest mi potrzebne to stanie za barem, ciągłe bycie na świeczniku, alkohol i szybkie życie. Żal - straconych szans, niewykorzystanych okazji by stać sie kimś innym niż tylko barmanem. Trochę trwał ten stan nieważkości. Dolina oraz brak chęci do tego by normalnie funkcjonować. Teraz twierdzę , że mogło to być chwilowe wypalenie, może było zbyt dużo imprez, uciech i wszystkiwgo co miłe, szybkie i beztroskie.
Pozbieranie się zajęło mi troche czasu. Postanowiłem się dalej kształcić iść na studnia, zacząć coś robić ze sobą.
A co z tego wyszło. Nic. Chodziłem na studia i w nocy pracowałem, by się utrzymać, skończyły sie libacje, bo rano szkoła. Masakra jakaś. Ale spokojnie...nie takie się już w życiu rzeczy robiło. Było ciężko, jednak wyrwanie się z hermetycznego świata wyszło mi na mega plus. Poznanie ludzi z innego kręgu było bardzo miłe i pozwoliło mi poszerzyć horyzonty. Co nie zmieniło faktu, że nadal byłem sobą, śmiesznym facetem, który kocha życie. I oczywiście nowo poznani ludzie bawili się...w knajpie, której pracowałem wiec koło sie zamyka.
Żal straconych szans w życiu czlowieka polega też na tym , że nie próbujemy nowych rzeczy. Strach lub myśl co powiedzą inni, powoduje że rezygnujemy z czegoś co może byc mega ekscytujące lub niezapomniane. Szpan przemija a nieumiejętność wykorzystania swojej tzw.popularności może spowodować, że za kilka lat wspomnieniem jest tylko wstyd.
Ja Barman czlowiek, który nigdy nie szpanował i może powiedzieć, że nie wie co to żal straconych szans. Jestem gdzie jestem, robie co robię. A to, że inni mnie oceniają,  mało mnie interesuje, bo wiem jakim człowiekiem jestem i co osiągnąłem.

piątek, 10 marca 2017

5 - Poznań miasto doznań

Po wakacyjnej pracy w pięknym nadmorskim mieście S, przyszła szara rzeczywistość. Powrót do domu do Poznania.
Kilka dobrych dni zajęło mi dostosowanie sie do życia. Bez baru, kumpli i nocnego życia. Jakiś taki smutek.
Nie no koniec! Koniec marudzenia mieszkam w dużym mieście. Jakoś to będzie.
No i było...
Życie barmana tak mi sie spodobało, że postanowilem rozglądać sie za jakaś pracą.
I trafilem do znanego poznańskiego klubu C.O. Tak trochę się zdziwilem, że mnie przyjeli ale co hm...dobry może jestem.
Klub muzyczny to inna bajka niż ogródek piwny.
Minął miesiąc i dałem radę. Szybko wkręciłem się w ekipę. A była to najlepsza ekipa w mieście na tamte czasy. Mega barmani naprawdę super zespół. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że nauczyli mnie wszystkiego jeśli chodzi o tajniki barmaństwa. Trzech chłopaków, dwaj panowie T i pan J. Potrafili robić cuda a ja szybko się uczyłem. Chciałem sie uczyć, chciałem być dobry w tym co robie i po kilku miesiącach stałem sie kimś - z nalewacza piwka stałem się wodzirejem baru, uśmiechniętym rozpoznawalnym barmanem, którego zaczęli szanować w lokalu jak i rozpoznawać na mieście. Poznań pełen doznań staje otworem. Teraz to należy tylko czerpać garściami z dobrodziejstw, które daje mi takie życie. Zaczynają się dziać w koło mnie takie rzeczy, o których nawet mi się nie śniło. Jestem Ja Barman, a w koło czuć zapach pieniędzy, pięknych kobiecych perfum i zdradziecko szybkiego życia. Czas zacząć wyskoczyć z szarości w kolorowe, pełne uniesień życie. Zrobić coś. Więc biore się za to życie, za wszystko!
W C.O poznałem wspaniałych ludzi i cudowne kobiety.
Kobiety w lokalch są naprawdę różne. Ale cóż młody barman, kocha kobiety i to każdy i nie ma wyjatku, musicie mi uwierzyć.
Wspomnienia z tego okresu mojego życia wiążą się z sexem, alkoholem, nieprzespanymi nocami oraz życiem na krawędzi.Tak mijały mi kolejne miesiące, aż się zakochałem. Naprawdę bawidamek, śmieszek, podrywacz...się zakochał. Czy był to poczatek końca Ja Barmana? Wręcz przeciwnie...

środa, 8 marca 2017

4 -Kobiety cudowne istoty

Dziś o kobietach,  mamy dzień kobiet święto wszystkich Pań.
Kobietu w życiu barmana odgrywają wielka rolę - zabrzmiało to dwuznacznie, ale tak jest.

Bar to miejsce gdzie spotkanie pięknej kobiety to sprawa naturalna. Panie przychodzą do baru w kilku celach...
Poderwać kogos, napić sie z koleżankami, napić sie z facetami, napić sie bo są smutne, napić sie bo coś...przeważnie by sie napić.
Jednak ja się skupię na Paniach które chcą się napić i poderwać barmana. Wbrew opini nie dzieje się to zbyt często, gdyż przeważnie panuje w knajpach ruch i barman mimo że widzi chęć ze strony pięknej niewiasty na flirt zwyczajnie nie ma czasu. Jednak jak już ma czas to przeważnie odwzajemnia chęć poznania się i milej rozmowy. Kobiety lubią podrywać barmanów, bo są fajni, lubiani, przeważnie przystojni...i maja władzę w knajpie:)

Miałem kilka zabawnych sytuacji z kobietami jednak ze wzgledu na Wasze święto powiem, że wszystkie były mile i bardzo fajnie je wspominam:)
Panie są ozdoba każdego lokalu, bo faceci chodzą tam gdzje piękne kobiety. Ja osobiście uwielbiam rozmowę z kobietami, kiedy stoje za barem. Często jestem doradcą, jurorem wygladu, przyjacielem od drinka, obiektem westchnień pań po kilku kolejkach.
A więc dzięki Wam kobiety praca barmana jest wyjątkowa, to dla Was robię słodkie kolorowe drinki , dla Was uśmiecham się mimo 10godziny za barem, dla Was jestem.  Jesteście kochane i świat bez kobiet był by nudny i szary.

sobota, 4 marca 2017

3 - Życie nocne w mieście S..

Nie tylko pracą człowiek żyje...
Wakacje mijały bardzo intensywnie. Praca przeplatana miła zabawą...
I dziś o tej zabawie...
Praca pięć dni...a wiec dwa dni odpoczynku ...hm...intensywnego odpoczynku, podlewanego znaczną ilością alkoholu...
Mając nowych znajomych zaprawionych w bojach wieczorową porą ruszyliśmy w miasto...
Picie z barmanami to ciężka sprawa bo nikt nie wylewa za kołnierz...
No i moja pierwsza impreza skończyła sie szybko...zgonik..kacyk...wielka glowa...
Ale z imprezy na imprezę było dużo lepiej...kozak ha a co...
Imprezy oczywiście łączą się z tym , że poznajemy nowych ludzi...i kobiety. A że barman to fajny chłopak jest, wiec kobiety same się znajdowały...i umilały nam te wolne wieczory...
A ...rzecz którą zawsze próbowałem zrozumieć...dlaczego kobiety pragną barmanów...no? Facet za barem to szef wodopoju, przyjaciel, dobry słuchać umie doradzić, postawić drinka, waro znać barmana...pochwalić sie koleżance znam go...oczywiście czesto zdarzają sie inne fajne rzeczy związane z takimi znajomościami...ale cóż powiedzonko wielbłąd musi pić a barman poznawać kobiety jest prawdą...
Kobiety i bar ...bar i kobiety...nieodłączna sprawa...ale który barman tego nie lubi...
Mężatki, samotne, zdradzone, nieszczęśliwe, świętujace cos, szukające miłości, sexu, zabawy zawsze przychodzą do baru...a tam jest kto??Barman...Ja Barman...
Wspomnienia...oj wspomnienia...
Ale to już w innym wątku...

piątek, 3 marca 2017

2- Miały być tylko wakacje...

Praca dodatkowa, od tak na dwa miesiące...by sobie dorobić. Nadmorski kurorcik...plaża...piwko...
Co mam robić?...zapytałem...lejesz piwko ale pamietaj nie przelewaj!kasujesz, uśmiechasz się i koniec...

I tak mi zostało...wiecznie uśmiechnięty, taki jestem , będę bo...życie to najwspanialszy narkotyk który uzależnia...

Miasto S, piękne, gdzie życie rozpoczyna sie po 22...tysiące ludzi i ja! młody chłopak hm...od kilku godzin barman. Świat jest mój!

Jednak rzeczywistość szybko okazała sie brutalna...nawaleni ludzie, wulgarni, pseudo-księżniczki, jednym słowem masakra...

Po brutalnym sprowadzeniu na ziemie wstałem blisko 16 a tu na 21 znowu nocka...co ja robie...w co ja się wplatalem...gdzie to super życie...spokojnie ono jeszcze nadejdzie tak mi powiedział mój kolega, który już kilka lat bawi sie w barmaństwo...i co miał rację !

Wspomniane miasto S pewnie każdy zna. Polecam tam pracę wszystkim, dużo możecie sie nauczyć i zarobić. Jednak musicie dobrze trafić, jeśli chodzi o szefa...ja trafilem na Pana J...świetny facet i dobry pracodawca, potrafił docenić ludzi, którzy dla niego pracuja i byl normalny.

Szybko się wkręciłem...i poznałem co to nocne życie...

czwartek, 2 marca 2017

1-Zaczęło się niewinnie

Praca, którą rozpoczynamy jako młodzi, niedoswiadczeni, mało ogarnięci życiowo ludzie niesie ze soba mnóstwo niespodzianek...

I tak było w moim przypadku...

Zawód barman...czy to wstyd czy powód do dumy...

Pojęcie zwykłego śmiertelnika wyglada tak...fajne imprezy, pieniądze, mnóstwo okazji do flitru oraz łatwego sexu, wielu przyjaciół, morze wypitego alkoholu, cudowne życie nocne...tak myśli 95%ludzi...a te pozostałe 5%to my barmani...

Dziwne? ale prawdziwe!!!

Rzeczywistość nie jest taka kolorowa. Barmaństwo jest ciężkim kawalkiem chleba, olbrzymi hałas, męczące nocki, wdzięczność klienta raczej niewielka...
No ale jest też dobra strona zawodu...nowi ludzie czesto mega ciekawi, możliwość spotkania znanych i slawnych ludzi, pieniądze, pieniądze i pieniądze...każdy pracuje dla korzyści finansowej. Jasne ze praca ta jest sztuką czymś co się kocha czym co mega wciąga...ale zawsze pieniądze pchają nas w łapy tego ciężkiego zawodu...

A więc czy to wstyd czy mega lans...

Dla mnie to sposob na życie...coś co stało sie moja pasją, możliwościa zarobienia pieniedzy czymś co stało sie stylem życia, adrenaliną, pewnym uzależnieniem...

Barmani dzielą sie na tych którzy to robią i na tych ktorzy to kochają...ja zdecydowanie należę do tych drugich...kiedy zaczynała sie moja przygoda kluby i puby wygladaly inaczej niż teraza...zdecydowanie było fajniej . Teraz barmaństwo kojarzy sie czesto z kolesiami z wloskami na żel w obcisluch koszulkach i spodniach tupu rurki, 10lat tacy ludzie dla tych ludzi nie było miejsca w klubach za barem...jednak teraz czasy się zmieniają...szkoda...Większość tych tak zwanych pseudo-barmanow nie wie czym różni sie bourbon od szkockiej whisky...

Ale cóż...to pewnie będzie temat na przyszłość...

No to co zaczynamy kolejną nockę...